
W internecie po wpisaniu hasła Bagan zobaczycie całą masę przepięknych zdjęć z widokiem balonów, świątyń, wschodów i zachodów słońca.
Byłam w Baganie w marcu 2018 roku i o taki widok nie jest już tak łatwo..
Bagan – magia świątyń?
W grudniu 2017 miały miejsce ulewne deszcze, które niestety mocno zniszczyły kompleks, dlatego postanowiono wprowadzić zakaz wchodzenia na wyższe partie świątyń. Koniec z widokami jak z pocztówki. Poza wieżą, gdzie znajduje się hotel, a wejście na nią kosztuje 5 dolarów od osoby, udało się znaleźć tylko jedną świątynię, na którą można było wejść, aby podziwiać widoki.
Spóźniliśmy się kilka miesięcy, ale po niektórych świątyniach wyraźnie widać zniszczenia i wchodzenie na górę faktycznie wydaje się być niebezpieczne.
Przygotujcie się więc na to, że widoki niestety nie będą aż tak oszałamiające.
Co jednak nadaje magii mimo obecnych ograniczeń?
Zdecydowanie mnisi! O poranku można zobaczyć spacerujące gęsiego grupki małych mnichów, które chodzą od drzwi do drzwi i otrzymują od mieszkańców dary. A to trochę ryżu, a to jakaś przekąska, a to cukierki lub drobne pieniądze.
Przejdźmy jednak do konkretów i bardziej praktycznych informacji:
1. Bagan dzieli się na 3 części:
– Old Bagan
– New Bagan
– Nyaung-u Town
Główne, największe i zarazem najbardziej turystyczne świątynie znajdują się w Old Bagan. Jest tam niewiele hoteli i są one raczej luksusowe i drogie.
Najlepszym moim zdaniem miejscem na nocleg, jest Nyang-u Town lub nocleg gdzieś między tą miejscowością, a Old Bagan.
Nasz hotelik: Nanda Garden, był czysty, przytulny i w bardzo dobrej lokalizacji – dość trudno było go jednak znaleźć o 5 nad ranem. Polecam głównie ze względu na piękny ogród i jak to standardowo bywa w Birmie – miłą obsługę.
2. Bagan najlepiej zwiedza się na e-bike’u
Koszt to około 7-9 tyś/dzień. Jednak warto pamiętać o tym, że drogi, które są widoczne na mapie w nawigacji mogą nas wyprowadzić w pole.
Nawet jeśli na nawigacji ewidentnie widać drogę, która umożliwi skrócenie trasy o połowę, spodziewaj się piachu i krzaków, przez które naprawdę ciężko przejechać. Czasem lepiej jechać na około, prawdopodobnie czasowo wyjdzie to podobnie.
3. Ilość świątyń jest naprawdę imponująca.
Od wielkich i okupowanych przez turystów po małe i wyglądające na zapomniane. Każdy znajdzie coś dla siebie, jednak po jakimś czasie wszystkie zaczynają się mieszać, bo są dość podobne. Ich ilość i klimat robi wrażenie, natomiast jak zawsze uważam, że odbiór takich miejsc zależy od tego z czym macie porównanie.
Jeśli jest to pierwsze tego typu miejsce na Waszej liście warto poświęcić trochę więcej czasu na ich zwiedzanie.
Jeśli nie macie zbyt wiele czasu, a odwiedziliście już masę świątyń i nie wywołuje to u Was fazy totalnej ekscytacji to uważam, że warto poświęcić więcej uwagi na spotkania z miejscowymi mieszkańcami.
Przy odrobinie szczęścia można zostać zaproszonym na lokalne śniadanie w wyjątkowym towarzystwie.
4. Jak i gdzie mieszkają młodzi mnisi?
Wyszukaj w nawigacji „Kyan Sit Thar” lub „Kyansittha cave” – jest to miejsce położone przed Pagodą Shwezigon -natomiast nie jest oznaczone i łatwo je ominąć. Jest to jaskinia, w której wciąż mieszkają mnisi. W długich i wąskich korytarzach nie można robić zdjęć i tak naprawdę niewiele widać.
Warto jednak udać się kawałek dalej, aby odkryć miejsce, w którym przebywają młodzi mnisi. Zauważycie na pewno rozwieszone szaty, a kawałek dalej usłyszycie radosne okrzyki bawiących się małych chłopców. Drobne upominki – przekąski lub zabawki na pewno zostaną przez nich docenione 🙂